Idealne przyjęcie, idealna wystawa, idealny atak w końcową linię boiska. Szał na trybunach, nawet niezapełnionych biało-czerwonymi barwami, krzyki radości wydobywające się z twoich i Zbyszkowych ust, szerokie ramiona trenera obejmujące cię na tułowiu, skandowanie podziękowań. To wszystko było niepotrzebne. Niepotrzebne przy melodii Mazurka Dąbrowskiego, narodowej fladze na najwyższym palu i złotym medalu dyndającym na szyi. Inni pracują na taki sukces latami. Ty osiągnąłeś swój główny cel w kilkanaście tygodni. Pogmatwanych, przeplatanych dziwnymi i niezrozumiałymi sytuacjami.
- Misiek? - podekscytowany głos przyjaciela wyrwał cię z amoku, tak jak uśmiechnięta twarz jego nowej dziewczyny, Gośki, zupełnie odmiennej od wiecznie puszącej się Pauliny. - Idziemy się czegoś napić?
- A szef pozwolił na alkohol?
- Po tak zjawiskowej wygranej pozwoliłby nawet w tym momencie skoczyć ci z samolotu bez zabezpieczenia!
- Nie potrzebuję aż takich atrakcji. Chcę tylko jednego.
- Mianowicie? - jego rozszerzone źrenice przerażały o wiele bardziej niż zwykle.
- Numerów do wszystkich łatwych panienek. Potrzebuję przyjemności z tej damskiej strony.
- Wracasz na stare tory?
- Nigdy z nich nie zboczyłem.
- A Anastazja?
Nic w tobie nie drgnęło. Serce, dłonie, neurony. Co najwyżej kąciki ust.
- Nie moglibyśmy wymazać jej z pamięci i żyć tak, jakby nigdy nie zagościła przede wszystkim w moim życiu?
- Dlaczego?
- Bo to zwykła suka była.
Nigdy w życiu nie odważyłabyś się na ponowne podziwianie jego jeszcze bardziej opalonej twarzy. Nie dlatego, że przywoływał w twojej głowie sprzeczne emocje i dziwnie nieprzyjemne wspomnienia. Nigdy nie lubiłaś siatkówki. Jednakże w towarzystwie kuzyna, pragnącego zostać siatkarzem, nie miałaś nic do powiedzenia.
- Ana, twoja mama dzwoniła. Pytała, kiedy w końcu wrócisz do domu - buźka Miłosza z telefonem w ręku pojawiła się na progu salonu.
- Jak mi się zachce.
- Ale wiesz, że nie możesz tu siedzieć w nieskończoność? Bez zgody twoich rodziców to niezgodne z prawem.
- Łamanie prawa to moja specjalność, nie sądzisz?
Nie odpowiedział, najwidoczniej uznając to pytanie za retoryczne. Zamiast silić się na jakiś moralny wywód, usadowił się obok ciebie, pociągając łyk coli już z czwartej butelki.
- Dobrzy są, prawda?
- Mnie się pytasz? Ja się na tym nawet nie znam.
- Pieprzysz. Każdy głupi ma jakiekolwiek pojęcie o siatkówce - kolejny łyk napoju, kolejne wyłamywane przez niego palce. - Ale są dobrzy z urody, nie?
- Jesteś gejem? - spojrzałaś na niego z kpiną w niebieskich oczach.
- Chodziło mi raczej o naprowadzenie cię na właściwy temat.
- Grząski temat wybrałeś, Miłoszku.
- Czyżby?
- A uwierzyłbyś mi, gdybym ci powiedziała, że oboje trenowali w moim rodzinnym Szczecinie i z jednym z nich połączyły mnie niesentymentalne relacje?
- Uwierzyłbym, jeślibyście tworzyli piękną i niewidzącą poza sobą świata parę.
Zaśmiałaś się. Ty i miłość? Dwa pojęcia w ogóle niewspółgrające ze sobą. Jak woda i ogień. A on nie zaczaił, skąd u ciebie ten wybuch radości.
- My razem? Świat by pewnie stanął na głowie, nie tylko ten ludzki, również ten siatkarski.
- Dlaczego?
- Bo to zwykły skurwiel był.
***
a nie mówiłam, że epilog będzie dziwny? do tej pory go nie ogarnęłam.ogromne 'przepraszam' kieruję w stronę tych, które liczyły na zupełnie inne potoczenie się losów Anastazji i Michała. ale tak być musiało. w innym wypadku ten blog nie nazywałby się 'hipotermia'. bo o znienawidzonych w pisaniu słodkich zakończeniach chyba nie muszę wspominać?
nie mogę tak. nieprzespana noc mi to uświadomiła.
przepraszam, że tak wyszło. nie chciałam. nie wiem, co mną kierowało, dlaczego się na to tak z dnia na dzień zdecydowałam. nie planowałam tego. to było spontaniczne. bałam się. bałam się, że przez blogowanie stracę miłość życia, że skończę jak ta przysłowiowa stara panna z kotem. ale on to rozumie. bez niego chyba bym naprawdę zniknęła i zostawiła to hen za sobą. on mnie do tego przekonał. on i Pati. i ja rozumiem, że póki mogę pisać, nie potrafię tego tak po prostu oddać w czyjeś ręce i zapomnieć. jestem zbyt mocno przywiązana do tego świata.
wybaczcie to zamieszanie, mam nadzieję, że mi wybaczycie. choć ja sama bym sobie chyba nie wybaczyła.
będę tu. może i nie zawsze w porę, może i z makabrycznymi zaległościami, ale będę. bo to już wpisana w codzienną choreografię część mojego życia.
zapomnijcie o wczorajszym dniu, tak jak ja postaram się zapomnieć o pierdoleniu pod wpływem strachu.
mam świetnego faceta i świetne czytelniczki, tego się trzymajmy <3
Bożebożebożeboże!! *______*
OdpowiedzUsuńMiałam dzisiaj dodać komentarz na atychifobii, ale tak mnie pozytywnie dzisiaj zaskoczyłaś, że w taki dzień jak dzisiaj no musiałam się uśmiechnąć! :) Dziękuję, bo dzisiaj jest okropnie :c
UsuńA wracajac do rozdziału, to oboje mają o sobie takie samo zdanie... Cóż, nie mówię, że spodziewałam się innego zakończenia, ale okok :D I taki zaskok, że Ana jest rodziną do Miłosza ;o Chyba że to tylko zbieg okoliczności i do imienia i do nazwiska :D
Pilnuj tego swojego Marka, bo takiego faceta tylko pozazdrościć :P
skaczę z radości niemal tak wysoko, jak moja teściowa na trampolinie :D
OdpowiedzUsuńa mi się epilog podoba, bo nie jest taaaaki słitaśny :) chociaż w tej sytuacji, to by mi sie pewnie podobało nawet, gdyby Kubi stworzył uroczy związek ze Zbysiem :D
boże jezu!
OdpowiedzUsuńtak! Zostajesz? Naprawdę?
Epilog zaskoczył ale pozytywnie :)
Muszę przyznać, że mimo chęci, trochę się tego spodziewałam. Ech, no trudno, tak musiało być :>
OdpowiedzUsuńPoza tym cieszę się, że wróciłaś :)
Wczoraj gdy przeczytałam o tym, że chciałaś odejść, nie chciałam tego do siebie przyjąć. Na szczęście zostajesz i bądź z nami jak najdłużej będziesz w stanie! <3
A mnie się takie zakończenie bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńI bardzo, bardzo się cieszę, że zostajesz!
Wczoraj pod "Atychifobią" napisałam, że mam nadzieję, że kiedyś napiszesz "Wróciłam". Nie spodziewałam się, że to nastąpi tak szybko:) I niesamowicie się z tego cieszę. Bo Twoje historie są niepowtarzalne:) I podziękuj ode mnie tym, którzy mieli wpływ na Twoją decyzję;)
OdpowiedzUsuńA co do epilogu. Jak zawsze ani trochę nie zawiodłaś, a ja od początku nie nastawiałam się na happy end;)
No i nie zawsze musi być happy end, nie każda relacja musi się kończyć miłością do grobowej deski. Ich opinie o sobie nie są zbyt pochlebne, ale chyba oboje sobie w swoich oczach na nie zasłużyli, więc na ma o czym gadać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
aaaaaaaaaaa, świetnie, że jednak zostajesz!!! :)
OdpowiedzUsuńhm, ja myślałam, że to tak się skończy, innego wyjścia nie było. Rozwaliło mnie stwierdzenie "bo to zwykła suka była. bo to zwykły skurwiel był"- tak bardzo pokazuje jak dojrzali byli bohaterowie (i siebie warci)
buziaki,
chiyeke
Oj Karola, Karola, trzeba było tak od razu. Cieszę się że przemyślałaś sprawę i doszłaś do takich wniosków. Przecież związek nie oznacza że trzeba rezygnować z czegoś co sprawia nam radość. A to że będziesz rzadziej, nie zawsze w terminie mi kompletnie nie przeszkadza bo i tak czekać zawsze będę na nowość choćby i w odstępach kilkutygodniowych.
OdpowiedzUsuńCo do epilogu. Podejrzewałam ze oni może kiedyś się jeszcze spotkają, ale np Misiek nie pozna Anastazji, że będzie to po x latach. A tu mamy odstęp kilku tygodni i niema wcale spotkania. Michał wrócił do rozwiązłego stylu życia, Anastazja zjawia się przypadkiem na tych samych zawodach które on wygrywa. Każde ma swoje życie, dla mnie idealnie pokazane jak właśnie wyglądają związki, a może raczej relacje nastolatków. Jest coś na chwilę, a potem znika i żyjemy dalej.
Ha! A ja wiedziałam, że tak będzie. Choć jedna moja pozytywna przepowiednia sie spełniła! Do tej pory tylko te złe okazywały sie prawdą!
OdpowiedzUsuńZakończenie adekwatne do tej całej przygody! Skurwiel i suka - są do siebie zbyt podobni żeby chodić za rączkę i posyłąć sobie całuski!
nawet nie wiesz jak się cieszę <3 Naprawdę <3 Będę czekac na coś nowego choćby i to miało rok trwac! <3
OdpowiedzUsuńhaha. ciekawe kto był gorszy w tym całym związku. Cóż.Jaka była ta relacja, takie zakończenie. Dziękuję za wspaniałą historię <3
iśka
Na początku tego opowiadania byłam wręcz pewna, że to wszystko potoczy się całkiem innym torem, jednak teraz wiem, że to musiało się tak skończyć. Po prostu. Całe to opowiadanie uwielbiam tak samo, jak ten epilog <3 Dziękuję za tą historię :)
OdpowiedzUsuńJa Ci wybaczam bez chwili zawahania :) Cieszę się, że nadal z nami będziesz. Owszem, masz świetnego faceta ;)
Pozdrawiam ;*
Wiedziałam,że nie odejdziesz bo nie! <3 kto by ci dupsko truł o nowe rozdziały *,* kocham ciebie no normalnie! Epilog jest wspaniały bo ukazuje kurewstwo dzisiejszych nastolatków. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje Bell ;*
OdpowiedzUsuńlove love love love<3
OdpowiedzUsuńJezu ależ miałam tutaj zaległości, ale nadrobiłam wszystko i nawet epilog mi się kurewsko podoba. Wszystko jest takie jak powinno być i fajnie, że zostajesz, bardzo się cieszę z tego powodu serio! Wybacz za marny komentarz, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOch, jak najbardziej jest świetny skoro to rozumie. Wcale się nie dziwię, że wolałaś pilnować życia prywatnego, ale jak widać, masz obie rzeczy na raz :) do starej panny z kotem ci daleko :)
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że się przywiązuje do tego? Wciąga i nie puszcza :) Kamień z serca.
A epilog, faktycznie, liczyłam na inny, ale cóż począć wobec wizji autorki. Mieli szansę stworzyć coś razem, ale nie chcieli.
Pozdrawiam
Normalnie Cię kocham ♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo się ciesze, iż zostajesz z nami.
Jednak mi się podoba to zakończenie. Oboje można rzec są identyczni. Takie same poglądy i przede wszystkim ich dystans do siebie. Cieszę się jednak, że to się tak skończyło. :)
Wczorajszy wpis już potraktowałam jako przyszłoroczny primaaprilisowy żart ;)
OdpowiedzUsuńTak na poważnie to ciesze się, że jesteś ;*
Co do epilogu to masz racje dziwny ;) Jedno i drugie ma o sobie takie, a nie inne zdanie. Jednak cóż każde z nich się bawiło drugim. Było im miło do czasu ;)
skończyło się bardzo adekwatnie. Jestem za Miśkiem, cieszę się, że im się udało i zgadzam się - Anastazja jest suką :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dziękuję za całkiem "inne" opowiadanie.
G
No i jak ja bardzo się cieszę, ze jednak to wszystko przemyślałaś.
OdpowiedzUsuńWydaje im się, ze są tak bardzo różni od siebie, a jednak tak na prawdę są tacy sami. Identycznie podchodzący do życia, identycznie traktujący innych. Niedojrzali. Szczeniaccy.
Takie zakończenie wydaje mi się idealne. Przecież nie mogli jeszcze dojrzeć. Nie tak szybko. To nie byliby oni. A tak, ta historia wydaje się być beez żadnego przekłamania.
Buziaki :***
Cieszę, się na prawdę się cieszę, że zostajesz ;) A o tamtym wpisie już nie pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńA co do zakończenia tej historii to spodziewałam się, że będzie na pewno dziwne i inne;) Ale mi się podoba ;)
Szczerze to myślę, że dobrze, że to się tak skończyło. Ten blog, był na prawdę bardzo fajny i ciekawy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
To ja tu już na zawał schodziłam i umierałam z rozpaczy (nawet litrowe lody pochłonięte w całości prosto z pudełka nie pomogły) a uznajmy to za nieprzyjemny sen. Cieszę się, że zostajesz z nami ;* Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńNo i pozdrów chłopaka. Najważniejsze, że akceptuje "Twoje drugi oblicze" no bo inaczej tego się nazwać nie da :D
A koniec historii? W zasadzie tego się spodziewałam. Oni nie byli stworzeni po to, żeby być razem :P
buźki ;*
Zakręcona ;)
Bardzo się cieszę, że jednak zostajesz i dalej piszesz ;D Co do zakończenia to jakoś mnie nie dziwi ono. Po Michale i Anastazji można się było tego spodziewać. ;p
OdpowiedzUsuńNo to ulżyło, bo szkoda by było marnować taki wiiiiiiiiiiiiiieeelki talent. Nie wiem czego się spodziewałam po tym epilogu. Na pewno nie tego że Ana rzuci się Miśkowi w ramiona i będą zyć długo i szczęśliwie. Bardziej obstawiałam taką obcje jaką wybrałaś, chociaż miałam nadzieję że spotkaja się, pokłócą, albo coś
OdpowiedzUsuńDziękuje że byłaś i będziesz
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Ulżyło mi i cieszę się że zostajesz :) Zakończenie tutaj wprost perfekcyjne. Ja akurat hipotermię znam i nic wedle piosenki dobrego nie przewidywałam. Warci siebie Ana i Misiek, serio ;)
OdpowiedzUsuńZakończenie świetne, jak całe opowiadanie zresztą. Bardzo się cieszę, że zmieniłaś zdanie. Zaległości też mam ogromne (jak widać) i wiem, że można z tym żyć ;) Cieszę się, że zostajesz, bo Twoje historie są inne niż wszystkie. W tym pozytywnym znaczeniu.
OdpowiedzUsuńAleż ja tu późno docieram.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zostajesz, że będziesz dalej pisać te cudowne opowiadania ;) Bez Ciebie blogowy świat nie byłby już taki sam..
Nie spodziewałam się, że Ana i Michał stworzą jakiś związek, bo to nie było w ich stylu po prostu. Oboje są siebie warci i to trzeba przyznać ;d
Dziękuję za tę historię :* Jak każda była wyjątkowa i cudowna :*
Jeszcze raz z całego serduch dziękuję, że byłaś i jeszcze będziesz ze swoimi historiami :* <3
Pozdrawiam :**
To było tak idealne zakończenie, że lepszego nikt by nie wymyślił. Para nastolatków z dwóch różnych światów, a jednak tak podobnych do siebie pod każdym względem. Oboje byli egoistami, oboje nie liczyli się z nikim i niczym. Ta znajomość nie miała prawa potoczyć się inaczej, choć szkoda, bo mogliby stworzyć wybuchową mieszankę. Może gdyby spotkali się kilka lat później, gdy byliby dojrzalsi, to ta relacja przerodziłaby się w coś poważniejszego. A tak, każde będzie żyć dalej własnym życiem, a to spotkanie i wspólnie przeżyte chwile zakopią na "dnie zmarzniętego serca".
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę historię, kolejne Twoje cudeńko :)
S. :*
Cieszę się, że zdecydowałaś się zostać, choć wiem, że kiedyś każdy będzie musiał odejść i zająć się czymś innym, bo realne życie nie zawsze jest tak kolorowe, jak byśmy chcieli.
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś kiedyś słyszałam, że nie lubisz pisać historii, które kończą się dobrze. Szczerze mówiąc, nie dało się nawet wyczuć pomiędzy Michałem i Anastazją, jakiejś specjalnej więzi, która na dobre by ich przy sobie zatrzymała. Bynajmniej mam takie wrażenie... Myślę, że jakby nawet się połączyli, to prędzej, czy później wszystko by się zepsuło, przez ich charaktery.
Ja się rozpływam nad kolejnym opowiadaniem z Twojej ręki. Nie wiem, jak Ty to robisz, ale jesteś świetna! Znalazłam tu czego chciałam, czegoś nietypowego, co nie będzie historią szczęśliwej miłości. Dziękuję, że mi to dałaś ;*
Mi pozostaje życzyć Ci weny i cierpliwości do świata realnego! ;*
Ściskam mocno, Szwagiereczka ;* ♥
Ohh, no cóż. Myślałam, że jednak będzie inaczej :) Ale takie zakończenie też jest w porządku ;) Dzieciaki muszą dorosnąć :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńStanowczo za krótka była ta historia, ale i tak pełna uroku. Dziękuje za każde słowo, po prostu dziękuje.
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
Siostra Winiarskiego, która nie potrafi się powstrzymać od wielu rzeczy! Bo przecież tyle pokus jest na świecie.Tyle klubów do zaliczenia, tyle dragów do wzięcia. Tylko, że jeśli coś się wyda, trafi na okładki gazet, a nie może zepsuć reputacji bratu. Ale życie jest krótkie i trzeba z niego korzystać, więc co jej szkodzi? Staje jej coś na przeszkodzie? Tak! BRAT!
OdpowiedzUsuń"Podchodzi do ciebie, chce cię pocałować, ale ty uchylasz głowę. Nie lubisz zbytnich pieszczot, liczy się dla ciebie tylko i wyłącznie przyjemność, kolejne przygody, nic więcej. Bez pocałunków, bez pieszczot , bez niczego. Tylko sama przyjemność.
–Spierdalaj! -mówisz do niego. Na początku jest trochę zaskoczony, ale posłusznie wychodzi, zostawiając na łóżku kartkę z numerem telefonu. Wiesz , że nie zadzwonisz, z każdym przeżywasz tylko jedną przygodę. Wstajesz z krzesła i idziesz w stronę łóżka. Podnosisz kartkę, drzesz ją na kawałki i wyrzucasz do kosza."-Zapraszam na moje nowe opowiadanie, będzie to historia Aśki, siostry Winiara i ...............-jej wybranka! Mam nadzieję, że wejdziesz, zobaczysz, może skomentujesz...:)
http://szczerewyznaniaa.blogspot.com/
Buziaki :*
K.
Świetne to było! Zakończenie jak i całe opowiadanie... chciałabym mieć znów 17 lat...to tak dawno było...
OdpowiedzUsuńadwokat rzeszow sprawy karne opinie
OdpowiedzUsuń