poniedziałek, 19 sierpnia 2013

hipotermicznie - #5.

- Co za chujowa pogoda - wymruczałeś pod nosem, długimi palcami podążając za spływającymi pionowo kroplami deszczu. Od dzieciaka nie znosiłeś takiej pogody. Zawsze psuła ci zabawę, niszczyła uklepane babki z piasku, rujnowała wydrążone tory dla plastikowych samochodzików. A teraz? Teraz przypominała ci o wczorajszym wieczorze. Miłym? Poniekąd tak. Poniekąd.
- Zajebista, nie? - Bartman zmaterializował się obok ciebie, intensywnie mieląc banana zębami. - A tak cholernie chciało mi się pograć.
- Myślałem, że od niedawna wolisz pukać Paulinę niż piłkę od siatkówki, że tylko to wychudzone babsko się liczy - uśmiechnąłeś się ironicznie. Lubiłeś trafiać w czułe punkty.
- To miało być śmieszne? - widziałeś kątem oka, jak machinalnie wypycha żuchwę do przodu ze złości, ciskając wzrokiem pioruny. Zawsze tak robił. I zawsze z takim samym skutkiem. Kontrofensywą. - Wychudzona? Sam wczoraj podrywałeś chodzący szkielet z miotłą na głowie o kolorze blond!
- Anastazja ma coś takiego w sobie, co nie pozwala skupiać się tylko na szczupłości.
- Fajki w kieszeniach i darmową autostradę między nogami?
- Twój damski odpowiednik, nie sądzisz?
Zamilknął. Może nie dlatego, że trafiłeś w samo sedno. Chyba po prostu zabrakło mu argumentów. Przynajmniej takich, które nie odwróciłyby się przeciwko niemu. Patrzyliście w ciszy, przerywanej jedynie przez jego spazmatyczne oddechy i twoje wyłamywanie palców, na pioruny przecinające niebo, ogromne krople deszczu wręcz drążące dziury w liściach najbliższego drzewa i niszczące fakturę parapetu, na silny wiatr wprawiający w egzotyczny taniec wszelkie delikatne roślinki z hotelowego ogrodu.
- Może wyskoczymy na miasto? I tak dzisiaj sobie nie potrenujemy - sam nie wiedziałeś, czy jego pytanie było ukojeniem, czy nową katorgą.
- Przecież mamy wodospad na zewnątrz, imbecylu, jak ty chcesz szlajać się po Szczecinie?
- Kto powiedział, że będziemy bujać się po ulicach i z rozdziawionymi mordami oglądać wystawki? - wyszczerzył się w charakterystyczny dla siebie sposób, taki, który znałeś już na pamięć i mogłeś powtórzyć obudzony w środku nocy. - Wyskoczymy sobie do jakiegoś klubu, co ty na to?
- Żeby Paulinka kleiła się do ciebie w każdej możliwej milisekundzie? Nie, dzięki, już mam dość powodów do notorycznego rzygania po tutejszym wyżywieniu.
- Paulina wróciła do Warszawy - ta fraza krążyła po twojej głowie kilkukrotnie, odbijając się od budowy czaszki. - Nie może na okrągło ze mną siedzieć, ma szkołę. Idziemy tylko we dwójkę.
- I we dwójkę wrócimy? - uśmiechnęliście się znacząco. Tak jak za dawnych miesięcy.
- Tego ci zapewnić nie mogę. Wiesz, co masz robić?
- Nie mówić Pauli?
- Jednak znasz mnie jak nikt inny.
Znowu robiło ci się niedobrze. Nie, tym razem nie dlatego, że kobieta od zdrowego wyżywienia o cyckach w rozmiarze D wmuszała w ciebie tak rażącą po oczach zieleninę. Nie dlatego, że Bartman przelizał się z jakąś całkiem niezłą rudą o piegowatej twarzy i bynajmniej nie była to Paulina. Robiło ci się niedobrze na widok tych wymalowanych jak trzydziestolatki małolat ze skarpetkami w stanikach, na niebotycznie wysokich obcasach, wprawiających je podczas wykonywania choćby najmniejszego kroczku w dygotanie, i z ciałem odkrytym w co najmniej siedemdziesięciu procentach. Sam zacząłeś się zastanawiać, czy trafiłeś do klubu, czy do burdelu. A wyobraźnia i serce coraz bardziej skłaniały się ku drugiemu.
- Też masz wrażenie, że te wszystkie dookoła wyglądają jak sprzątnięte z najbliższej autostrady szmaty?
Chyba tylko to wystarczyło ci do poprawy humoru. A może raczej osoba, która te słowa wypowiedziała?

- Ana, i tak wiem, że nic lepszego nie masz do roboty.
- A może mam? Uwielbiam patrzeć na deszcz niszczący roślinki mojej matki, nie wiedziałeś?
- To miał być żart?
- Mam specyficzne poczucie humoru.
- Zauważyłem. To jak?
Ze zmrużonymi oczami wpatrywałaś się w ekran monitora. Dlaczego byłaś taka uparta? Dlaczego nie dawałaś losowi szansy? Dlaczego nie chciałaś dać się gdzieś wyciągnąć największemu przystojniakowi szkoły, chłopakowi, na widok którego co najmniej osiemdziesiąt procent dziewczyn dostawało nadmiernego produkowania śluzu w pochwie? Nie wierzyłaś w przeznaczenie? Nie wierzyłaś w miłość? Wiedziałaś, że to tak na chwilę, że równie dobrze jutro można dzień dzisiejszy określić jako sen, jako coś, czego tak naprawdę nigdy nie było?
- Przecież pada.
- Wyprodukowali cię z cukru? Spokojnie, nie będę ciągnął cię po parku czy innych miejscach na świeżym powietrzu. Może jakiś klub?
Westchnęłaś głęboko, tak głęboko, że aż poruszyłaś kartki leżące na nasadzie biurka. Co ci szkodziło? Wianka nie utrzymałaś do ślubu, nie musiałaś się obawiać o podejście Mateusza od, dosłownie, dupy strony. Kontakty z facetami, rozmaitego pokroju, nie wprawiały cię w zakłopotanie, nie stawałaś się ciepłą kluchą. Może bałaś się, że jemu choć trochę zależy, a ty nie będziesz potrafiła się zaangażować?
- To taki jednorazowy wypad, nie?
- Tego ci nie powiem. 
- Nie chcę związku, nie chcę tej gównianej, miłosnej otoczki.
- Nikt nie każe nam wchodzić na gorący teren.
- Okej, zgadzam się. "Impresja"?
Gdyby ktoś patrzył na ciebie z boku, z zupełnie innej perspektywy, mógłby pomyśleć, że wyrwałaś się ze szpitala psychiatrycznego, ewentualnie naćpałaś się tak porządnie, aby suszyć zęby do blatu i palcami brodzić w różowym drinku o skomplikowanej nazwie. Odwaliło ci? Niezupełnie. Może i pochłonęłaś kilka procentowych napojów, może i mruczałaś do wyłożonej przed nosem dębowej deski, ale na pewno nie rzuciło ci się na psychikę. Cieszyłaś się. Cieszyłaś się, że Mat jest twoim męskim odpowiednikiem, że nie zwraca całej swej uwagi na ciebie. Potańczyliście, pogadaliście, pośmialiście się. I na tym finito. W końcu nikt nie zakazał mu robić tego samego z czwartą dziewczyną tego wieczoru, czyż nie? A tobie zdecydowanie było to na rękę. Tym bardziej po zauważeniu potencjalnego kochanka, kogoś, kto wzbudzał w tobie najbardziej sprzeczne emocje.
- Też masz wrażenie, że te wszystkie dookoła wyglądają jak sprzątnięte z najbliższej autostrady szmaty? - bąknęłaś, starając się nie zaciągać pijacko.
Patrzył na ciebie z dziwnymi iskierkami, ponownie włączył miernik w oczach, obejmując nim całe twe ciało. Błyskawicznie musnął twój policzek ciepłymi wargami, pozwalając ci wyczuć delikatną woń wódki pomieszanej z colą. Sama nie wiedziałaś, czy to było zamierzone, czy nie trafił w twoje usta.
- Dlaczego ostatnio się nie pożegnałaś?
- A musiałam?
- W zasadzie to nie.
- Dlaczego o gest pożegnalny nie poprosiłeś, skoro tak ci na tym zależało?
- A musiałem?
- W zasadzie to nie.
Wszystko dookoła wirowało, ludzie, bar, fotele, malutkie stoliczki. Tylko wy staliście w miejscu, ledwo zauważalnie chwiejąc się na nogach, wpatrywaliście się w swoje usta, nosy, uszy, szyje, cokolwiek, co można liznąć, possać, pobawić się.
- Pocałuj mnie - mruknęłaś. Jego ciało tak przyjemnie ocierało się o twoje, wywoływało rozkoszny ból.
- Nie tutaj - twoje sapnięcie mogłoby obudzić umarłego, gdyby tylko nie zagłuszyła go muzyka. Oderwałaś się od jego warg, wzięłaś w obie ręce jego dłoń i poprowadziłaś nieco krętą drogą między swoje uda. - Tutaj.
Pocałował, wielokrotnie. Nie w miejscu publicznym, nie na parkiecie. W obskurnej toalecie. Choć i ją można było jako takie miejsce określić. Bo zapewne twój krzyk usłyszało o wiele więcej stapiających się z podłogą osób, niż gdyby to miało miejsce wśród tego nasyconego potem i perfumami tłumu.

***
powinno mnie to przerażać, to, co tutaj bezustannie klecę.
powinno, gdyby czasy były inne, a młodzi nie pili, nie palili i nie pieprzyli się na lewo i prawo.
przynajmniej statystycznie, bo wiem, że nie każdy taki jest.

nie mam laptopa, nie informuję.

20 komentarzy:

  1. Oni oboje mnie przerażają. Chyba bardziej Kubiak, bo nastolatkiem jest marnym. Za dużo myśli i głową i główką:).
    na szczęście nie wszyscy tak robią, bo nie wyobrażam sobie takiego świata i tego, ze w takich warunkach miąłbym wychowywać dzieci. Przerażające!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ommmm *.* Kolejne spotkanie Ana i Miśka, i od razu lądują w toalecie. Ja wiedziałam że tak będzie, że bez siebie długo nie wytrzymają. Ale kurczę, oni są tacy młodzi, praktycznie się nie znają i on za chwilę wyjedzie... Mam wrażenie że kochanie się w klubowej toalecie do niczego dobrego nie doprowadzi. Ale pewnie prędko się nie dowiem, bo zapewne nas jeszcze zaskoczysz ;p
      Całuję Parówciu, S. :*

      Usuń
  3. Smutna rzeczywistość XXI wieku.
    Bardzo mi się podoba :) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem właściwie co o nich mam myśleć, a to nie zmienia faktu, że mi się podoba. Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podium, ale sobie klepnę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że lubię tę historię? :) W sumie sama nie wiem dlaczego, ale lubię, i to bardzo! :)
      Zbyszkowi nagle się przypomniało, że ma przyjaciela? Też mi coś. :P No, ale niech sobie poszaleją, w końcu cóż innego można robić, kiedy za oknem leje i światu nie widać? Chyba nie bez powodu śpiewali, że 'w czasie deszczu, DZIECI się nudzą.' ;) Bartman niby taki kozak, pokazuje stałość uczuć i wielką miłość z Paulą, a gdy ta tylko oddali się od niego na bezpieczną odległość, to on już leci na laski i jeszcze miesza w to Kubiaka, by nie puścił pary z ust... Achhh, ta udawana dorosłość... :)
      Ja tak coś czułam po kościach, że Anastazja i Michał, prędzej czy później się gdzieś przypadkowo spotkają. Jak widać, los był dla nich tak łaskawy, że skierował ich nogi do tego samego klubu. :) Przygodny seksik w kiblu? - jeśli nie mogli się opanować, to czemu nie? W końcu nie liczy się miejsce, liczy się jakość. :D :p

      całuję:****
      przeziębiona żona!<3

      Usuń
  6. Właśnie pochłonęłam całość i wybacz mi, że tak późno, ale sama wiesz, czemu ♥
    Geniuszko moja! Uwielbiam i nie dziwię się, że zbierasz za to same dobre opinie. <3
    Mam do swojej kolekcji coś, co nie jest słodką historią, tylko ukazaniem niestety porażającej momentami rzeczywistości.
    I... przez dobre pięć minut zastanawiam się co napisać, i powiem otwarcie, że nie wiem xD
    Michała polubiam powoli. Trochę zadufany w sobie, myślący, że wszystko mu wolno bufonek. No cóż, takiego siebie wykreował i taki już jest. Trochę mięknie przy Anastazji, choć pozostaje też sobą, a nie osobą, która tylko chce się komuś przypodobać, co mi się bardzo w nim podoba.
    Anastazja - przez sytuacje w domu postanowiła być silną i niezależna. Co mam się dziwić, że ucieka ze znienawidzonych lekcji? Samej mi się zdarzało :P W ogóle uwielbiam ją chyba za wszystko.
    A tak poza tym, to nie dziwię się, że Kubiemu niedobrze od nadmiaru czułości Zbyszka i Pauli.
    Kończę mój bezsensowny wywód, w którym lekkawo mnie poniosło, ale cóż poradzę. Postawię na naturalność i tego nie zmienię :P
    Buziaki, Happ ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Są młodzi i glupiutcy. Lekkomyślni. Ale młodość ma to do siebie. Czasem bardziej lub mniej naiwna. Bardziej lub mniej 'rozrywkowa'.
    Obawiam się, że ta znajomość będzie za sobą niosła jakieś konsekwencje. I pół biedy, jeśli będzie to tylko złamane serce...
    Buziak :***

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak, zgadzam się z twoją mową końcową ;) mimo wszystko pochwalę znowu Anę i Michała za to, że ich ta relacja nie uwiera, że żadne z nich nie oczekuje czegoś więcej. Owszem, może ich zachowanie do moralnych nie należy, ale przynajmniej jak na razie nikt nie ma złamanego serca i to im się chwali.
    Pisałam już, że uwielbiam rozmowy Miśka i Zibiego? Jeśli nie, to robię to teraz ;D są genialni ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kolejne spotkanie Anastazji i Michała i od razu lądują w toalecie ;) Tak myślałam, że długo nie wytrzymają i spotkają się jednak nie spodziewałam, że w klubowej toalecie. Teoretycznie są młodzi więc im wszystko wolni tyle, że za niedługo on wyjedzie, ona zostanie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, naprawdę mas koszmarne zdanie o współczesnej młodzieży :D
    Pomimo tego ich całego beznadziejnego zachowania, mają w sobie coś za co ich uwielbiam :)
    p
    G

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś tak nie umiem się zabrać za napisanie sensownego komentarza, cholera.
    Do przewidzenia było, że Misiek i Anastazja jeszcze się spotkają, ale nie pomyślałabym, że w klubie i w dodatku od razu zakończy się to seksem. No cóż, taka sytuacja. Moim zdaniem oni zwyczajnie boją się miłości. Ale ja wiem, że ona w końcu ich dopadnie. Boję się tylko, że ich znajomość zakończy się wraz z wyjazdem Kubiaka.
    Bartman przypomniał sobie o przyjacielu dopiero, kiedy Paulina wyjechała i to w dodatku tylko dlatego, że chciał go wyciągnąć do klubu. Ale dobrze, że w ogóle sobie przypomniał. Zbyszek bawi się w mężczyznę, a tak naprawdę jest tylko chłopczykiem. Ta cała jego dorosłość również jest udawana, bo gdyby tak nie było, to nie lizałby się z pierwszą lepszą panną w klubie pod nieobecność swojej dziewczyny. Ale czego można się spodziewać po Zbychu ? Taki jego urok.

    OdpowiedzUsuń
  12. 90% młodzieży taka jest. Zdarza mi się rzygać w toalecie, ale nie z powodu kaca.
    Zbyszek jak to Zbyszek. Zawsze znajdzie pomysł na spędzenie wolnego dnia. Rozmowy Anastazji i Miśka najlepsze<3
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  13. Kto będzie chciał, ten i tak dotrze ;)
    Aż strach mi pomyśleć, w jakiego człowieka mogę się zmienić, a czego bardzo mym nie chciała. Ale jak tak sobie myślę, z jakich powodów oni tak strasznie boją się miłości, to mi samej się na refleksje z własnego życia zbiera. Sama czasami mam ochotę, by stać się bezuczuciowa, bo to wszystko dookoła za bardzo boli, ale wiem, że mogę za bardzo żałować. Może oni też mają już wiele złego za sobą i to wszystko przypisuję uczuciom? Może to przeszłość takie straszne ślady po sobie zostawiła, że teraz są innymi osobami?
    Ponowne spotkanie, a ja już wiem, że na pewno nie jedyne. Tylko dlaczego wszystko może się zakończyć, a w zasadzie to musi wraz z wyjazdem Michała? Dlaczego taka ich własna bajka, oderwanie od rzeczywistości nie mogło by trwać dłużej? Dlaczego tak bardzo boję się prawdy? Dlaczego wszystko miedzy nimi jest takie szybkie?
    Przecież jeśli by chcieli, to odległość nie musi grać dużej roli...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. ja pierdolę, Caro, zakochałam się.
    chcę więcej, i więcej, i więcej!
    i jak odzyskasz laptopa, to informuj, numer przecież masz.
    a, i bohaterów bezsensownie skomentowałam, bo tam jest mój Ostry i nie mogłam się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Aaaaa! *.* Wiedziałam, wiedziałam, że nie wytrzymają, że przy pierwszej lepszej okazji dobiorą się do siebie niczym głodny pedofil na placu zabaw. Teraz tak, ona, chociaż to ukrywa, przywiąże się, zakocha (?), a on? Może i też, nie no chyba najprawdopodobniej się w niej zakocha, i wyjedzie? Ot tak sobie wyjedzie... przecież nie ma innego wyjścia. Prawda? Jeżeli nie kręcą go te wszystkie w całym prawie procencie roznegliżowane dziunie, lecz ona, zwykła ona, to coś jest na rzeczy, nieprawdaż? :P

      Całuję, Camilla. <3

      Usuń
  16. Niegrzecznie a jednocześnie ich osoby przywołują w mojej głowie obraz mnie samej. Tak wychodzi na to że byłam cholernie do nich podobna. Sama już nie wiem czy mam się tego wstydzić. Wyszłam na ludzi więc chyba nie. Mając naście lat świat wydaje się 1000 razy prostszy. Przynajmniej mój taki był ich jak widać również. Człowiek wtedy bardzo rzadko myśli o konsekwencjach choć powinien, ale mając w głowie to co nastolatki konsekwencje to słowo w obcym języku. Bartman i jego zachowanie mnie przerażają ale czego ja mogę sie spodziewać po chłopaku w jego wieku. Wtedy wierność jest towarem deficytowym

    OdpowiedzUsuń
  17. Mowa końcowa? W stu procentach zgadzam się z twoja opinią.
    Ajjj.. jak zawsze, te pomysły Zbyszka, na spędzanie wolnego czasu, ale jednak rozmowa Anastazji i Miśka bije wszystko na kolana :) heh
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń